Malta, część 4


10. Miasta i atrakcje

St. Julian's

Slieme i St.Julian’s nazwałam „Maltańskim New Yorkiem”. We wrześniu, aby dostać się tutaj z Marsaskala musieliśmy jechać autobusem z przesiadką w Vallettcie. Cała trasa zajęła nam około 1,5h. Podróżując docelowo do St. Julian's mijaliśmy Sliemę, ale nie zatrzymaliśmy się w niej. Te dwa miasta są do siebie bardzo podobne: pełno pubów, restauracji, sklepów i przede wszystkim dużej ilości hoteli o wysokim standardzie. 
 
Port w St. Julian's




Opuściliśmy autobus w samym centrum (chyba w największym chaosie) przy porcie. Jeżeli chcemy skorzystać z toalety nie płacąc za nią, polecam odwiedzić McDonald obok przystanku. 
W St. Julian's nie za bardzo mamy co zwiedzać poza: portem, ulicami, hotelami i sklepami. Nowoczesna architektura, wysokie budynki nie tworzą już tego samego klimatu co Valletta, Mdina i Rabat. Z pewnością odnajdą się tutaj osoby nastawione na "shopping" i imprezowanie. Miasto jest też w jakiejś części kurortem i jak już wcześniej wspomniałam, znajdziemy dużą liczbę hoteli **** i *****. 


Hotel Hilton w St. Julian's


Przy samym porcie znajduje się mnóstwo restauracji, w których możemy zjeść różnorakie posiłki, ale ceny są z reguły wysokie. Za porcję spaghetti liczą sobie mniej więcej 15 EUR i podobnie za "zwykły", nieduży deser. Nie wiem w sumie, czy taki "zwykły" skoro tyle kosztuje. Nie jadłam, ale myślę że lokalizacja podbija cenę. Jeżeli nie chcemy wydać za dużo, to nie polecam żywić się w samym centrum

Raz pozwoliliśmy sobie wypić kawę w McDonaldzie i zapłaciliśmy tyle, co w Polsce ;). Na obiad zjedliśmy jak zwykle makaron, w klimatycznej restauracji o nazwie „ImPasta". Bardzo spodobała nam się możliwość wyboru rodzaju makaronu, do którego dodawaliśmy następnie sos. Średnia porcja spaghetti carbonara (jak na zdjęciu poniżej) kosztowała ok. 9 EUR.



Uwaga na siestę! 

Nie liczmy na to, że w porze obiadowej przypadającej na godziny 14:00-17:00 zjemy lunch w pierwszym lepszym miejscu. Siesta, czyli tak zwana „drzemka poobiednia”, to godziny wolne od pracy dla większości lokali. Na szczęście nie wszystkie restauracje są wtedy zamknięte, musimy dobrze poszukać. 

 
Cat Village w St. Julian's

Coś co mnie bardzo urzekło i chwyciło za serce, to miejsce dla bezdomnych kotków zbudowane z maskotek, poduszek i innych przydatnych rzeczy w samym centrum miasta! :) Tamtejsze zwierzątka znajdą schronienie, wodę i jedzenie. Coś pięknego :). Cat Village posiada nawet własny profil na Facebooku.

Pogoda we wrześniu nie za bardzo nam dopisała, jednak nie przepuściliśmy okazji i wybraliśmy się na jedyną w mieście plażę St. George's Bay ;). Zadbana i niezatłoczona. Pomimo dużej ilości zacumowanych parę metrów dalej łódek, niewielkich jachtów, woda przy brzegu była bardzo czysta. Większość ludzi przebywających na plaży wyglądało na tutejszych. Z książkami, laptopami leżeli na ręcznikach i odpoczywali.



Poruszanie się po St. Julian’s nie powinno stanowić problemu. Miasto nie jest aż tak duże. Nie potrzebowaliśmy mapy, żeby odnaleźć się w nim. Jeżeli ktoś chce poznać Maltę od tej "niezabytkowej" strony, to naprawdę polecam znaleźć się tutaj przynajmniej raz. "Maltański New York" ma swój własny, niepowtarzalny urok :).



11. Comino i Gozo

Comino


Comino - prawdziwy raj na ziemi!

Tak krystalicznie czystej wody nie widziałam nigdzie w Europie! Polecam to miejsce wszystkim tym, którzy chcą popływać, ponurkować, poopalać się, czy po prostu odpocząć

Comino to mała wyspa licząca 3,5 km² , otoczona stromymi klifami, zatoczkami i grotami
Przez długi czas była kryjówką piratów łupiących bogate statki pływające po tej części Morza Śródziemnego. użyła również odizolowaniu chorych w czasie epidemii, a nawet jako chlew, kiedy stada świń zapadły na chorobę wymagającą wprowadzenia selektywnej reprodukcji. Nie brzmi to zbyt zachęcająco, ale obecnie na wyspie nie ma już świń ;), a tym bardziej nie przypomina ona chlewu. 


W drodze na Comino


Jak dostać się na wyspę? Ile to kosztuje? 

Przedstawię dwie możliwości:

Możemy wykupić rejs statkiem z większych miejscowości np. ze Sliemy, Valletty za ok. 50 EUR od osoby (w tym wyżywienie na pokładzie w cenie). Więcej informacji znajdziemy w punktach sprzedaży biletów (jest ich sporo na wyspie) bądź informacji turystycznej. My wybraliśmy tańszą opcję. Pojechaliśmy autobusem do miejscowości Cirkewwa i tam w kasie przy porcie kupiliśmy bilet na taksówkę wodną za 10 EUR. Na jednym bilecie mogliśmy popłynąć z Malty na Comino i z Comino dalej na Gozo. Jeżeli ktoś nie ma ochoty płynąć na Gozo, to na jednym bilecie popłyniemy z Malty na Comino i z powrotem. 

Uwaga! Żeby wrócić z Gozo na Maltę musimy wykupić kolejny bilet za ok. 5 EUR (na prom) w kasie w porcie na Gozo. W maju taksówki odpływały średnio co 30 minut i co tyle też wracały z powrotem na Maltę. W kasie w której nabędziemy bilet dostaniemy rozkład.




Na Comino nie znajdziemy sklepów, restauracji i... samochodów (wyspa jest objęta zakazem ruchu kołowego). Czy da się w takim razie cokolwiek tutaj zjeść? Tak, z głodu nie umrzemy :). Przy samej Lagunie, gdzie cumują statki wycieczkowe, jachty i taksówki wodne były 4 "budki" z jedzeniem: lody, ciastka, tortille, hot-dogi, sałatki. Za tortille i sałatkę zapłaciłam łącznie ok. 7 EUR. Jedzenie bardzo dobre! 

Największą atrakcją jest Blue Lagoon, czyli Błękitna Laguna.
W tej samej części wyspy mamy dużą ilość miejsc do leżakowania. Wykupienie leżaka i osobno parasola kosztowało około 15 EUR od osoby, ale niestety nie pamiętam na ile godzin można zrobić taką rezerwację. Jeżeli nie mamy ochoty płacić tyle za możliwość położenia się na kawałku plastiku, możemy rozłożyć się na klifach tuż przy samej wodzie. Tak też zrobiliśmy :).


Wyspę odwiedziłam tylko w maju. We wrześniu pogoda była taka sobie, dlatego nie wybraliśmy się tam kolejny raz. Ludzi było bardzo mało w przeciwieństwie do sezonu letniego, w którym według przewodnika  "turyści oblegają aż po same brzegi".

Na podstawie wykazu temperatur woda na Malcie w maju sięga mniej więcej 18 st C. Dla większości turystów, których widzieliśmy na wyspie, to stanowczo za zimno, by zamoczyć się nawet do kolan. Nie weszliśmy do wody. Już przyzwyczajenie samych stóp było bardzo, bardzo trudne. Spędziliśmy czas leżąc przeszło 3 godziny na ręcznikach i opalając się. Nie użyłam żadnego filtra, bo słońce nie świeciło aż tak mocno. Niestety, wieczorem okazało się, że nieposmarowanie się kremem przeciwsłonecznym było dużym błędem... chyba nie muszę kończyć dlaczego ;). 

Z załatwianiem podstawowych potrzeb nie ma większego problemu. Na Comino na szczycie wyspy jest darmowa toaleta ;).

W drodze na Gozo


Gozo odwiedziliśmy też tylko w maju. Z Comino płynęliśmy około 20 minut taksówką wodną, która zatrzymywała się w porcie. Kilka metrów za portem znajduje się przystanek autobusowy, z którego odjeżdżają autobusy wgłąb wyspy.

Uwaga! Na Gozo obowiązują te same bilety/karty wieloprzejazdowe na autobusy, co na Malcie. Nie ma potrzeby kupowania nowych!
 
Port, widok na miasto Mgarr


Wyspa jest o wiele spokojniejsza od Malty. Gozo ma zaledwie 67 km², więc ruch samochodowy oraz  pieszych też jest mniejszy. Mieszkańcy Gozo często podkreślają swoją odrębność od Maltańczyków pochodzących z głównej wyspy kraju. Z ciekawostek usłyszałam (od osoby która mieszkała na Malcie 2 lata), że pytając Maltańczyka, gdzie był "za granicą" najczęściej dumnie odpowiada "na Gozo"...

St. George's Basilica na Gozo
    
Na zwiedzanie Gozo nie mieliśmy za dużo czasu. Robiło się już ciemno i kończyły się ostatnie powrotne rejsy na Maltę. Plan mieliśmy krótki i prosty - zobaczyć jak najwięcej się da! Wsiedliśmy w pierwszy lepszy autobus i objechaliśmy 1/3 wyspy. Nie widzieliśmy zbyt wiele poza domami i kościołami. Zatrzymaliśmy się niedaleko portu w małej kafejce, w której kupiliśmy kawę i ciasto za 3 EUR i tak zakończyła się nasza wizyta na Gozo.



Lista najciekawszych miejsc, zabytków, które z pewnością warto odwiedzić/zobaczyć! 

- pozostałości Azure Window,
- Dwejra Bay,
- Cytadela w Victorii,
- St. George's Basilica,
- Church of St. John The Baptist.


Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Obsługiwane przez usługę Blogger.